Historia dziesięciu uczniów z jednej klasy – Polaków i Żydów – opowiedziana od roku 1925 aż po współczesność. Koleżanki i koledzy wspólnie bawią się i śpiewają. Wraz z nadejściem dorosłości zgodne zabawy się kończą. Wybucha wojna, do miasteczka wkracza najpierw radzieckie, a potem niemieckie wojsko. Antysemityzm wybucha w serii gwałtów, morderstw, tortur i kulminuje w masowym pogromie. Niemal wszyscy miejscowi Żydzi giną spaleni w stodole albo zamordowani na rynku. Nielicznym udaje się cudem przeżyć. Przemoc nie ustępuje wraz z zakończeniem wojny. Zaczyna się rozliczanie przeszłości, której tak naprawdę rozliczyć się nie da. Nasza klasa to wstrząsająca opowieść o skomplikowanych relacjach polsko-żydowskich w XX wieku, o zbiorowej winie, o prawdzie, która okazuje się nikomu niepotrzebna, oraz o historii, której nie da się osądzić, odtworzyć ani nawet wytłumaczyć.
Opowieść inspirowana faktami o księdzu i filozofie, który dowiaduje się, że
nie jest tym, kim jest. Próbuje odkryć swoją prawdziwą tożsamość, ale we
współczesnym świecie, w którym trzeba jasno określić swoje pochodzenie, wiarę
czy narodowość, zaczyna coraz bardziej odczuwać swoją inność i obcość, a próby
scalenia swojej osobności w spójną całość raz po raz narażają go na
nieoczekiwane sytuacje i przygody, które od tragizmu chroni śmiech i tocząca
się wartko, niemalże burleskowa akcja.
Słobodzianek pisze o Grotowskim! Autor tak znanych dramatów jak „Prorok Ilia”,
„Car Mikołaj”, czy – przede wszystkim – Nasza klasa (jedyny tekst dramatyczny
nagrodzony Nagrodą Literacką „Nike”, 2012), zaliczany do najwybitniejszych
polskich dramatopisarzy współczesnych, napisał cykl sztuk o teatrze, których
głównym bohaterem jest twórca Teatru Laboratorium. Już sama ta sensacyjna
informacja mogłaby służyć za wystarczającą rekomendację tomu „Kwartety
otwockie”, na który składa się pięć dramatów: „Geniusz”, „Sztuka intonacji”,
„Powrót Orfeusza”, „Krzew gorejący” i „Helsinki”. Jeśli zaś dodać, że na
scenie jego kart pojawiają się też Konstanty Stanisławski i Józef Stalin (to
wyjątkowo oni, a nie Grotowski, są bohaterami pierwszego Kwartetu), Jurij
Zawadski, Tadeusz Kantor, Ludwik Flaszen, Kazimierz Dejmek, Konrad Swinarski,
to już nawet z prostej ciekawości, co też między nimi się zdarza, warto
sięgnąć po najnowszą książkę Tadeusza Słobodzianka, jeszcze zanim Kwartety
trafią na deski teatru (a trafią na pewno, bo kompozycyjnie to bardzo sprawna
robota). Zręcznie napisane, inteligentne, chwilami zabawne sztuki na czworo
wykonawców, grając z biografią Grotowskiego, legendą i plotką o nim (i nie
tylko), wciągają stopniowo w coraz głębszą i wcale niekoniecznie zabawną
refleksję o sztuce we współczesnym świecie, sensie jej uprawiania i relacji
między artystami a władzą. Skomponowane w czasie pandemii, przynoszą
niejednoznaczną i gorzką prawdę o teatrze, nawet może mniej z czasów
Grotowskiego, a bardziej współczesnym. Pytają o skuteczność teatru, o jego
wpływ na życie, o relację między teatrem – sztuką gry dążącej do mistrzostwa –
a prawdą, w świecie, który sam staje się coraz bardziej teatralny, choć (to
tylko pozorny paradoks) sztuką teatru niespecjalnie się interesuje. A także o
to, czy naprawdę „tylko w teatrze możemy być wolni”. „Wie pan, że te wschodnie
techniki ciała, na które pan się powołuje, włącznie z metodą działań
fizycznych, są technikami niewolników służących zabawianiu Cesarza? A sztuka
intonacji, która wywodzi się z Zachodu, z demokratycznej Grecji czy
elżbietańskiej Anglii, jest techniką ludzi wolnych, którzy mówią na scenie, co
myślą? Co będzie, kiedy piękne młode i wysportowane ciała pańskich aktorów
zawiodą? Kiedy się zestarzeją? Bez sztuki intonacji pańscy aktorzy będą
bezradni”. „Sztuka intonacji”