Plus d’un million de livres à portée de main !
Bookbot

Jerzy Illg

    11 octobre 1950
    Listy do Czesława Miłosza
    Mój znak. O noblistach, kabaretach...
    Ulice San Francisco
    Zwierciadło
    Mój znak
    • Mój znak

      • 486pages
      • 18 heures de lecture
      4,5(20)Évaluer

      Moj znak. O noblistach, kabaretach, przyjazniach, ksiazkach, kobietach, o nowej dekadzie i pieknej plejadzie, wydanie 2

      Mój znak
    • Artystyczny testament Andrieja Tarkowskiego w 30 rocznicę jego śmierci.Leonard Neuger, profesor slawistyki Uniwersytetu Sztokholmskiego, i Jerzy Illg, redaktor naczelny wydawnictwa Znak, to szczęściarze, kt�rym udało się przeprowadzić obszerny wywiad z jednym z największych reżyser�w świata Andriejem Tarkowskim. Pracujący w Sztokholmie nad swoim ostatnim (jak się okazało) filmem Ofiarowanie wielki mistyk kina był absolutnie niedostępny dla dziennikarzy. Do spotkania doszło dzięki temu, że czujący się obco na Zachodzie reżyser chciał porozmawiać z ludźmi, kt�rzy będą mogli go zrozumieć. Tak się też stało. Los sprawił, że można tu m�wić o szczęściu w nieszczęściu. Spotkanie odbyło się w 1985 roku. Wkr�tce świat obiegła wiadomość o chorobie Tarkowskiego, kt�ry w rok p�źniej zmarł w Paryżu na raka żołądka.Rozmowa z Illgiem i Neugerem była ostatnim wielkim wywiadem, jakiego udzielił. Opublikowana już po jego śmierci i odebrana jako duchowy testament artysty, doczekała się przekład�w na kilkanaście język�w.W 30 rocznicę śmierci reżysera po raz pierwszy ukazuje się w wydaniu książkowym.

      Zwierciadło
    • Wydawnictwo Znak obchodzi w tym roku swoje 60. urodziny. Jerzy Illg, wydawca m.in. Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Josifa Brodskiego, Seamusa Heaneya, Normana Daviesa, a także Joanny Bator, Wiesława Myśliwskiego, Wojciecha Manna, od niemal 40 lat udowadnia swoją pracą, że bycie redaktorem to nie tylko lektura propozycji wydawniczych oraz ślęczenie nad korektami Mój znak to opowieść o przyjaźniach, literackich odkryciach i barwnych przygodach. Tych spotkań, rozmów, wspólnych podróży, nocy pełnych whisky i poezji nie filmowały kamery, nie było przy nich dziennikarzy. Nietypowe podejście do pracy i poczucie humoru pozwoliły mu być nie tylko wydawcą, ale też wystawiać kabarety, robić filmy, wymyślać niezwykłe promocje i nieistniejące dzieła. Frywolne dowcipy księży Józefa Tischnera i Jana Twardowskiego, brawurowe kalambury Stanisława Barańczaka, rysunki Józefa Czapskiego i Sławomira Mrożka, zdjęcia Annie Leibovitz i Ryszarda Kapuścińskiego. A poza tym Czesław Miłosz na kolacji u beatników, bankiety noblowskie, loteryjki i wyklejanki Wisławy Szymborskiej, zabawne epitafia, sprośne apokryfy staropolskie i tradycyjne pieśni irlandzkie. Oraz kawał historii, niezupełnie poważnie napisanej.

      Mój znak. O noblistach, kabaretach...
    • Pisujemy listy do najdroższych naszych zmarłych nie po to, aby przenieść się duchem i wyobraźnią w ich przestrzeń, od tego są modlitwy, ale aby na moment czasu pisania wezwać ich stamtąd tutaj; przywrócić, umiejscowić wśród naszych sprzętów i widoków, rzeczy dotykalnych i przez nich dotykanych. Przelotnie unieważnić ich śmierć. () Illg uobecnia nie pomnik Wielkiego Poety, lecz żywego człowieka, z jakim sam obcował, z którym prowadził ważne rozmowy, któremu wydawał książki, ale z którym także żartował, popijał whisky, podróżował, który darzył go przyjaźnią, a którego on darzył podziwem i miłością, nigdy nie krępując go jakimikolwiek tego rodzaju manifestacjami. () Szczerość poetyckiego wymiaru tej korespondencji, zdyscyplinowana emocjonalność, wyzbyta cienia jakiegokolwiek sentymentalizmu, egzaltacji, patosu jakoś szczególnie mnie wzrusza. Jak dar. Męski dar przyjaźni dla Adresata. I dar z tej przyjaźni dla mnie, czytelnika. Z posłowia Stanisława Balbusa

      Listy do Czesława Miłosza