Plus d’un million de livres à portée de main !
Bookbot

Śniedziewski Piotr

    Flaubert
    Czarne słońca romantyków
    Elegijna świadomość romantyków
    Melancholijne spojrzenie
    • Jak poradzić sobie z niemożliwą do przepracowania stratą? Jak zamieszkać w teraźniejszości? Jak poczuć się u siebie wśród ruin i grobów? Te trzy pytania (o podmiot, doświadczenie czasu oraz przestrzeń) okazały się kluczowe w romantycznym myśleniu o elegii. W pierwszej połowie XIX wieku w całej Europie elegia przestała być postrzegana jako gatunek posiadający jasne wyznaczniki formalne. Romantycy chętniej mówili o elegijności, definiując ją jako szczególny sposób postrzegania i odczuwania świata. Co więcej, byli przekonani, że elegijność jest rewersem sielskości. Tą ostatnią nie można się zaś zachwycać, wyzbywszy się obawy przed jej utratą. Poeci usiłowali uchwycić to zjawisko, sięgając po topikę wyrastającą z tradycji pastoralnej. Świadomość elegijna jest zatem wyrazem przeświadczenia, że literatura to zapis zmagań z życiem, które – pomimo sekretnych pragnień i projektów – zawsze zawodzi nasze oczekiwania oraz odziera rzeczywistość ze złudzeń, w których istnienie chcielibyśmy wierzyć.

      Elegijna świadomość romantyków
    • Romantycy lubili się smucić. Czasami trochę udawali, co trafnie opisał Chateaubriand w Pamiętnikach zza grobu, śledząc recepcję Renégo. Czasami zaś z ogromną intuicją potrafili dostrzec i opisać obawy, które budzą się w nas wszystkich, kiedy słońce traci swój blask. Nie bez powodu zatem jedną z ich ulubionych metafor była metafora czarnego słońca. Odnajdywali ją w odległej tradycji – w Apokalipsie św. Jana, na rycinie Melencolia I Albrechta Dürera czy też w Mowie wypowiedzianej przez umarłego Chrystusa… Jeana-Paula. Jednak stawką w tej grze z trudnym do wypowiedzenia lękiem nie były erudycyjne popisy, ale próba oswojenia i nazwania czegoś, co wymyka się racjonalnemu porządkowi. Czegoś, co rodzi się w nas wówczas, gdy zaczynamy myśleć o niemożliwym do uniknięcia końcu.

      Czarne słońca romantyków
    • Piotr Śniedziewski czyni z pisarskich narzędzi Flauberta kanwę dla przejmującej opowieści o byciu pisarzem, który całą swoją egzystencję chciał sprowadzić do gestu zaczerniania białej kartki. Flaubert - w poszukiwaniu opowieści ukazuje złożoność tego gestu, jego obsesyjne rozgrywanie w listach, ale i w powieściach. Opowiadając o piórze czy kałamarzu, Śniedziewski daje fascynujące świadectwo o tworzeniu, jakiego już nie uświadczymy - o tym, kim był Flaubert jako archetyp pisarza, a właściwie: czym była, czym mogła być twórczość artystyczna w drugiej połowie XIX wieku. Esej Śniedziewskiego bowiem lepiej niż przesadnie unaukowione interpretacje tej twórczości pozwała wniknąć w mentalność Flauberta i, przy całej różnorodności ujęć, poczuć jeśli nie atmosferę epoki, to przynajmniej, by tak rzec, materialne, społeczne i psychologiczne uwarunkowania jego literackiej twórczości. Fragment recenzji dra hab. Tomasza Swobody, prof. UG

      Flaubert