To jest książka o tych, którzy odeszli i o tych, co zostali. O ich bólu, lękach, cierpieniu, o tym, jak radzą sobie z pustką. Literacka stypa, podczas której zmarłych wspomina się dobrze, a mówią o nich ci, którzy ich kochali... Dochodziła godzina 10.41 (8.41 czasu polskiego). Siergiej Glinczenko, 38-letni pracownik warsztatu samochodowego, położonego przy polanie, obok lotniska Siewiernyj w Smoleńsku, sprawdzał olej w samochodzie. Mechanik słuchał radia. Lektor właśnie podawał, że jest 10 kwietnia, setny dzień 2010 roku. Nagle fale radiowe zaniknęły. Siergiej Glinczenko spojrzał na radioodbiornik, a następnie w okno. Zobaczył, że kolos wielkości dziesięciopiętrowego bloku spada z nieba. – Koniec świata! – krzyknął do kolegów w warsztacie. (...) – W środku wraku było miejsce 'kula', w której były ludzkie ciała. Te ciała były przemieszane. Samolot jest 'rurą', a jak samolot odwróci się do góry kołami, ludzie odczepiają się z siedzeniami od podłoża. Pasy od siedzeń przecinają ludzkie ciała, a te ciała po uderzeniu samolotu o powierzchnię przyciągane siłą grawitacji udają się w jedno miejsce. Z ekspertyz Instytutu Medycyny Sądowej w Moskwie wynika, że przebadano 320 fragmentów zwłok. Przynajmniej trzy części przypadały na jedną ofiarę. Takiej katastrofy jeszcze nie było...
Jerzy Andrzejczak Livres




Dziesięć lat po tragedii smoleńskiej. Dziesięć lat życia rodzin, które straciły swoich bliskich. Czy poradziły sobie ze stratą, jaki wpływ na ich prywatne losy miała ta ogólnonarodowa tragedia? Załamania nerwowe, rozwody, alienacje, ale też kariery polityczne podparte nazwiskami z listy ofiar. Autor reportażowej książki 96 Końców Świata wydanej w 2011 roku, wraca do swoich rozmówców sprzed lat i jednocześnie analizuje społeczne przepracowywanie tego tragicznego wydarzenia: miesięcznice, upamiętnienia, decyzja o ekshumacji, przewody sądowe Czy jako naród potrafiliśmy sprostać sytuacji - w jakim punkcie znajdujemy się dziś?