Próbę umieszczenia twórczości Leszka Elektrowicza na mapie polskiej literaturywspółczesne wypadarozpocząć od zaprzeczeń. Autor Przechadzek Sylena nie należał do żadne grupy literackiej, nie próbował też umieszczać swej twórczości w obrębie powojennych nurtów literackich. Wiele wskazuje na to, że od początku świadomie stronił od działań zespołowych, unikał wiążących się z tym zaangażowań ideologicznych.
Bartosz Małczyński Livres



Rozwiązywanie tekstów
- 298pages
- 11 heures de lecture
Karpowiczowski poemat polimorficzny to poemat nieistniejący do końca, widmowy, zatrzymany w odwodzie języka, potencjalny. Można go składać z fragmentów, ale to nie załatwia sprawy, bo wiele fragmentów nie zostało napisanych, a te dające się odczytać pojawiają się w kontekstach, których architektury nigdy nie zgłębimy. To już właściwie nie Księga. To sen o Księdze. A może raczej coś pomiędzy snem a jawą, coś na tyle nieokreślonego, że wypisuje się w chwili, gdy próbujemy je zapisać, wpisać w cokolwiek, tak aby został ślad. Jedno z bardziej zapadających w pamięć wrażeń towarzyszących czytaniu Karpowicza: z lektury wynosimy nasze własne ślady – ślady fascynacji, milczenia, podjętej obecności. W rozprawie Bartosza Małczyńskiego odnajduję ten rodzaj zaangażowania, który sprawia, że możemy nagle odnaleźć siebie w wierszu Karpowicza, a już po chwili słyszymy, jak słowa poety rozbrzmiewają w nas, stając się częścią nas samych. To podwójne złożenie pozwala nam czytać Karpowicza tak, jak być może on sam by tego pragnął – w skrytości, a jednocześnie otwartości języka; w pełnym świetle niemożności, o której opowiada i której przyświadcza poezja. (z recenzji Jacka Gutorowa)
Bartosz Małczyński nie tylko klarownie przedstawił główne nurty recepcji dzieł pisarskich, ale uzupełnił je o tony, które wybrzmiewały dotąd w opracowaniach bardzo rzadko, dokonując ciekawych reinterpretacji niektórych wątków i pojedyńczych utworów.