W smutnym peerelowskim pejzażu powstawały dzieła wybitne. Polscy malarze, rysownicy i animatorzy zdobywali światową sławę. W kraju naznaczonym niedostatkiem rozkwitała kolorami sztuka. A że najbliższa ludziom była wtedy sztuka masowa, komiks, plakat i film animowany, ona więc wyrastała na tym zgrzebnym tle – jak maki na betonie. Przełomowy rok 1945 – oznaczał wprawdzie koniec wojny, ale nie wymazywał z pamięci wojennej traumy. Na murach spalonej stolicy zawisł pierwszy, symboliczny, zamykający ten okres plakat antyhitlerowski „Zniszczymy faszyzm do końca” Eryka Lipińskiego. Ci, którzy ocaleli z pożogi, choć poturbowani psychicznie i fizycznie, z nadzieją patrzyli w przyszłość. Ten upragniony „nowy lepszy świat” okazał się jednak pułapką. Dla artystów ponure realia peerelowskie stały się wyzwaniem i inspiracją. W nich narodziła się słynna w świecie polska szkoła plakatu, a międzynarodową sławę zdobywali twórcy polskich animacji. Na kartach książki pojawiają się artyści tej miary co Henryk Tomaszewski, Waldemar Świerzy, Janusz Stanny czy Tadeusz Trepkowski. Uchyla swoje drzwi Pracownia Plakatu Propagandowego i raczkujące studio filmów animowanych w Bielsku-Białej. Śledzimy losy Waleriana Borowczyka i Jan Lenicy – w latach 60. okrzykniętych twórcami polskiej szkoły animacji. Obserwujemy trud tworzenia pierwszych filmów rysunkowych. Wreszcie i perypetie związane z „najbardziej imperialistycznym” gatunkiem sztuki. A w nim Henryk Chmielewski czy Janusz Christa – królowie komiksu. Przewija się tu zresztą cała plejada znakomitości: plakacistów, animatorów, twórców komiksów. Autorka ukazuje artystów tamtej epoki, a przybliżając ich dzieła, pokazuje warunki, w jakich powstawały, wyboistą drogę artystyczną w okowach socjalizmu.
Jałochowska Ewa Livres




Kaj przeprowadza się z rodzicami do Singapuru. Niesamowite przygody ze smokami, jaszczurami, piratami i bóstwami, a przede wszystkim z Yin i Yangiem sprawiają, że poznaje i zaczyna rozumieć kulturę i religie Wschodu, pozbywając się dotychczasowych uprzedzeń. „Wciąż nie wiem, kim jestem. Wciąż nie wiem, w co wierzę. Ale jeśli Jezus mówił, że powinniśmy kochać ludzi, to jestem chrześcijaninem. Jeśli Konfucjusz mówił, że należy kochać i szanować innych, to wyznaję konfucjanizm. Jeśli Budda mówił, że najważniejsza jest miłość, jestem buddystą. Jeśli więc Mahomet mówił, że jesteśmy sobie równi i powinniśmy się kochać, mogę być nawet muzułmaninem…” W tej wspaniałej podróży każde dziecko znajdzie te pytania, które samo sobie zadaje, a każdy dorosły odkryje w sobie dziecko, które ma dziewięć… no, prawie dziesięć lat. Ewa Jałochowska, historyk sztuki, dziennikarz, autorka książki „Historia sztuki dla dzieci i rodziców' (Bukowy Las, 2012)
Kajtek ma siedem lat i nie zna nazwisk wielkich mistrzów. Picasso może być dla niego bohaterem kreskówki, Rafael nazwą czekolady, natomiast rokoko kojarzy mu się - nie może być inaczej - z gdaczącą kurą. Niewiedza Kajtka jest jednak skarbem, dzięki któremu potrafi skrzywić się paskudnie i powiedzieć, że obrazy Picassa są do niczego, bo takie kanciaste, a Matisse namalował kobietę z zieloną twarzą. Zielona twarz zupełnie się Kajtkowi nie podoba. Nie rozumie, ani dlaczego twarz jest zielona, ani dlaczego kobiety na obrazach Picassa wyglądają jak mężczyźni, ani po co ktoś namalował na płótnie czarny kwadrat i wtedy sztuka przestała być ładna. Właśnie w tej chwili, gdy Kajtek patrzy z mamą, autorką książki, na czarny kwadrat, zaczynają się rozmowy z Kajtkiem, składające się na Historię sztuki dla dzieci i rodziców, dzięki którym mogą oni wspólnie odkryć tajemnicę sztuki, zrozumieć, jaka była kiedyś i dlaczego tak bardzo zmieniła się ostatnio. 'Historia sztuki dla dzieci i rodziców' nie jest więc zwykłym podręcznikiem. Owszem, zawiera wiedzę i jeśli ktoś jej szuka, nie rozczaruje się. Zawiera jednak coś więcej niż tylko wykłady o sztuce. Także spojrzenie dziecka, które nie boi się pytać, oceniać i nie zgadzać, gdy mu się w sztuce coś nie podoba.
Relacje międzyludzkie często budują r�żnice między ludźmi. One prowokują do działania lub wprost przeciwnie, do jego braku. Potrafią wydobyć z człowieka najgłębiej skrywane, niekiedy wstydliwe emocje. Zwykle ktoś ma więcej pieniędzy, szczęścia, jest zdolniejszy czy wrażliwszy. Te r�żnice najlepiej widać w przypadku rodzeństwa. Jeden z braci po ojcu odziedziczył delikatność, drugi po matce determinację i charyzmę. I to właśnie ten drugi zostaje wielkim politykiem. O nim śpiewane są pieśni, jego imieniem nazywane są ulice. Co na to brat? Jest dumny, lecz także zazdrosny. Kocha i ma żal, jak Andrzej Witos. Albo właśnie całkiem inaczej. Bronisława przez całe życie z oddaniem pomagała Marii Skłodowskiej-Curie. Ludwika Chopin do ostatniej chwili siedziała przy ł�żku umierającego brata. Ale Izabela Boznańska nie kryła złości. Nienawidziła sukcesu Olgi i nienawidziła samej siebie. Mimo to w tajemnicy pomagała siostrze. O nich jest ta książka. O mniej znanych braciach i o zapomnianych siostrach. O tych, kt�rzy mieli szczęście lub pecha urodzić się w jednej rodzinie z kimś, kto skupiał na sobie całą uwagę i lśnił tak mocnym blaskiem, że w jego pobliżu nikt inny widoczny być nie m�gł.