Od miesięcy w środowiskach tzw. salonowych krążą pogłoski, że najnowszy komiks Świdzińskiego to mistyfikacja; że autor pokazuje w nim Polskę, jakiej nie ma, rzeczywistość, która została w całości wymyślona. Otóż należy powiedzieć z całą stanowczością – nie ulegajmy plotkom i oszczerstwom! „Wielka ucieczka z ogródków działkowych” to najczystszy, prawdziwy reportaż z samego serca Polski, naszego kraju, który Świdziński obejrzał z perspektywy ciemnych i mroźnych zimą, oślepiająco jasnych i gorących latem, przedziałów pociągów Polskich Kolei Państwowych; pociągów do których kawiarniano-salonowe towarzystwo pseudo-artystycznych konformistów po prostu nigdy nie wsiadło! Kim oni są, by oceniać autora i nasz kraj, którego piękna i wielkości nie chcą nawet poznać? Świdziński powiedział o Polsce tyle, ile można powiedzieć dziś. Za nim stoi nasz świat, nasze życie, moralność, sprawy osobiste, polityczne, wspólnotowe, nasza współczesność, podczas gdy elity utraciły już autorytet, a tym samym prawo do wypowiedzi.?
JACEK ŚWIDZIŃSKI Livres




Ten film ma się nie mieścić w głowach.ProducentWielki naród zasługuje na wielkie kino o rzeczach ważnych. I takie kino otrzyma.Państwowe dotacje i crowdfundingowe zbiórki pompują strumienie złotówek. W luksusowych limuzynach i w błocie po kolana roją się na planie statyści, kaskaderzy, producenci oraz najlepsi dostępni fachowcy (również ci sprowadzeni z zagranicy), a wszystkie sznurki spoczywają w rękach jednego człowieka.W swoim najnowszym komiksie Jacek Świdziński odsłania kulisy pracy nad superprodukcją o historycznych wydarzeniach, ciągle mających wpływ na kształt współczesnej Polski. Pokazuje do jakich wyrzeczeń i poświęceń jest zdolna ekipa filmowa, by powstało dzieło, które przemówi do serc widzów na całym świecie i zrobi z nas bohaterów, którymi jesteśmy.
Niewiele było w historii Polski Ludowej tak wielkich ekscesów jak Festiwal Młodzieży w 1955 roku. Na fali tego święta na moment uchyliła się szczelina na świat, który z impetem wdarł się na ulice Warszawy i wymknął spod kontroli rządzących, języki się ze sobą zmieszały, a każdy chciał zobaczyć inny kolor skóry czy powąchać zagraniczne perfumy. Wezwania do festiwalowego współzawodnictwa pracy, fasady udekorowane antywojennymi hasłami, nieustające propagandowe nawoływanie skontrastowane z jazzem, tętnem afrykańskich bębnów, różnorodnością strojów i swobodą obyczajów napędzały szał tego czasu. Na jego peryferiach nadal jednak stały ruiny, snuły się szeptem rozmowy, płynęły donosy, a artyści szukali nowego języka do wyrażenia tego, co czuli. W swoim nowym komiksie Jacek Świdziński, autor m.in. Zdarzenia. 1908 czy Powstania filmu narodowego, tworzy pełen ruchu i rytmu pejzaż lata 1955 roku. Wypełnia go marszowy krok, gwar baru czy gonitwa między starymi kamienicami. Świst pocisku, trzask migawki, szelest gazety i skrzek mikrofonu wszystko to zostało podkreślone formami i kolorami nadającymi narracji szczególną muzyczność. Niezwykła forma Festiwalu pozwala poczuć rozdźwięk między tym, co widoczne, a co może zostać zobaczone i tym, co słyszalne, a co może zostać usłyszane. To komiks o odczuwaniu świata na moment przed eksplozją, nawet jeśli nikt z początku nie zauważy, że do niej doszło.
Po niemal stu latach trafia wreszcie w ręce polskiego czytelnika słynny manuskrypt Świdzińskiego dziennik z wyprawy na Syberię, która odbyła się w końcu pierwszej dekady XX stulecia. Publikujemy go w postaci faksymile, ponieważ jesteśmy pewni, że odręczne rysunki i tajemnicze notatki wciąż niezidentyfikowanego autora są nie mniej znaczące niż reporterski opis podróży grupy badawczej. Rzecz jasna, czytelnik nie uniknie pytań, które od wielu lat trapią naukowców, dziennikarzy, głowy państw, a także zwykłych śmiertelników. Czy ręcznie spisany i oprawiony wolumin, który Jacek Świdziński odnalazł w pewnym moskiewskim antykwariacie faktycznie spoczywał wcześniej w kremlowskich archiwach? Czy wyprawa naprawdę się odbyła? Co w istocie wydarzyło się po przybyciu badaczy do Uliuju Czerkeczech? Jaką rolę w tych dramatycznych wydarzeniach odegrał Nikola Tesla? Czyją ręką została naprawdę spisana ta niezwykła książka? Czy mamy do czynienia z dokumentem syberyjskiej podróży czy jak podejrzewali niektórzy ze sporządzonym przez Świdzińskiego ordynarnym apokryfem? Tego się już nie dowiemy tajemnice te prawdopodobnie zostały pogrzebane w rewolucyjnym pożarze w 1917 roku. Nie mamy jednak wątpliwości, że Zdarzenie 1908 jest dziś nie tylko literacką inspiracją (wiarygodne źródła podają, że bez manuskryptu Świdzińskiego nie powstałaby trylogia Władimira Sorokina), ale i dla wielu z nas rewelacją, która może całkowicie zburzyć nasze dotychczasowe przekonania o porządku świata.