Plus d’un million de livres disponibles en un clic !
Bookbot

Przyboś Uta

    Jakoby
    Wielostronna
    Prosta
    • Uta Przyboś stanowi w poezji polskiej fenomen niezmiernie rzadki: weszła bowiem do literatury, zanim jeszcze zaczęła ją uprawiać samodzielnie i w pełni świadomie. Wielki prawodawca awangardy tworzył bowiem wspólnie z nią rymowanki stanowiące niejako dwugłos – dialog dorosłego wypracowanego języka poetyckiego z mową dziecięcą. Z interferencji dwóch wyobraźni rodziły się więc próby wspólnych interpretacji świata. Dziś, od dawna już samodzielnej i dojrzałej twórczości poetki, nie możemy czytać w oderwaniu od tamtej oddalonej o półwiecze inicjacji artystycznej. Chcielibyśmy odnaleźć najpierw zależność obu poetyk, a następnie jakiś dialog z duchem ojca i językiem awangardy, jak i próbę przekroczenia jego granic w poszukiwaniu własnego stylu. Obydwa te oczekiwania poetka spełnia z nawiązką. z posłowia Piotra Michałowskiego

      Prosta
    • Swój kolejny tom poetka otwiera manifestem, wyrażając pragnienie objęcia całego świata i zagarnięcia całej siebie w księgę. Trudno nie dostrzec w inicjalnym wierszu programowego maksymalizmu nawiązującego do idei Juliana Przybosia, nazwanej zamachem na wszystkość. To oczywiście utopia, do której w różnym stopniu zaznaczają dystans następne utwory z konieczności zawężone tematycznie i skupione na konkrecie, przez który przeziera ambicja niemożliwego uniwersalizmu, podczas gdy wiersz zagląda w różne obszary i zakamarki bliższej i dalszej rzeczywistości. Współuczestniczymy w uważnej obserwacji otoczenia, w której najważniejsze wydają się zbliżenia na detal; widzimy by rzec za Szymborską świat ze wszystkich stron świata. Wielostronna próba ogarnięcia Wszystkiego w oglądzie panoramicznym staje się zarazem dyskretnie implikowanym, zwielokrotnionym autoportretem.. z posłowia Piotra Michałowskiego

      Wielostronna
    • Samoograniczenie ekspresji nie musi wynikać z twórczej niemocy, ale może jak w tym przypadku dowodzić dojrzałości, jeśli motywowane jest przeświadczeniem o zbyt ciasnym horyzoncie poznawczym, które zakreśla język jako narzędzie niedoskonałe. Doświadczana mglistość doznań i przeżyć nie przystaje bowiem do żadnej z nazw, które oferuje leksyka, toteż nieprzekładalne na słowo pozostają pioruny olśnień, epifanie, iluminacje, triumfy, a nawet klęski świadomego odkrywcy rzeczywistości. Tę sytuację manifestuje w jednym z wierszy oksymoroniczna formuła: jawienia niejasnego oczywistości, która zbliża do jaskini Platona, oddalając od widnokręgu otwartego na dumną kolonizację poetyckim sensem. Już na początku swego najnowszego zbioru Uta Przyboś zastrzega, że poszukuje nie radykalnej istoty rzeczy, lecz właśnie istoty jej zamglenia. Dlatego jak można dopowiedzieć zamiast dążyć do środka labiryntu, czule dotyka ścian, ociera się o zamknięte przejścia i uważnie śledzi swą krętą drogę, odnotowując kolejne zbłądzenia.

      Jakoby