O Indian Summer: Anna Frajlich nie poetykom służy, ale poezji. Nie straszna jej tradycja, nie lęka się rymu, rytmu, melodyjności i jasności, zawsze w zanadrzu ma szczere uczucie, językową sprawność i giętki dowcip. Uczuciu pozwala sobą powodować i w rezultacie jej poezje są nasycone ciepłem jak ów kafel pamiętany z dzieciństwa, o który poetka chce oprzeć dłonie. Niebezpieczna to w sumie lektura: można się zadurzyć w melodyjnej skardze poetki , która już nie płynie pod prąd i złakniona jest łagodnego blasku słońca. Florian Śmieja, Do trzech razy sztuka, „Związkowiec”, Kanada, 18.01.1983 Uderza, typowe dla twórczości poetki, spajanie losów ludzi i przedmiotów, refleksja nad utratą zaplecza i kruszeniem trwałych podstaw egzystencji. Rozpad więzi z przeszłością opiera się na analogii między rozbieraniem pieca, a rozproszeniem ludzi po świecie (...) Kontrast między dzieciństwem, złączonym z owym kaflowym piecem, a obcością pogłębia emocjonalna (i moralna) reakcja na pozbawienie i serdeczne życzenie oparcia dłoni o kafle. Maja Elżbieta Cybulska, W moich oczach, „Tydzień Polski”, s. 7, Londyn, 19.03.1983 Wygnanie jest rzeczywistością tej poezji. Emigracja to wyspa. Klon na niej obcy jest, bo tutejszy, nie zakorzeniony „w stałym lądzie” naszego dzieciństwa. Tęsknota za krajem rodzinnym jest jednak tęsknotą za miejscem, którego nie ma na mapie, za czasem i porządkiem świata dzieciństwa i wczesnej młodości. Maya Peretz, „Indian Summer” Anny Frajlich, „Przegląd Polski”, s. 7. Nowy Jork, 28.10-3.11.1982 Dobór amerykańskiego idiomu wprowadza wieloznaczność, dodaje warstwy znaczeń do opisu jesieni. (...) W poezji Anny Frajlich dźwięczy jedność tonu, tak nie zamącona, że słyszy się ją zawsze. Osiąga ją autorka dzięki jakiemuś poetyckiemu słuchowi absolutnemu, i to nie tylko w poszczególnych tomikach, ale przez całą twórczość (...). Wojciech Gniatczyński, „Wolna Europa”, Monachium o Który las: Nie ma na emigracji w jej pokoleniu, na jej poziomie, obecnie, poetki równie harmonijnej, co dramatycznej, kojarzącej wrażliwość emocjonalną, nie tak znowu typową dla naszych czasów, z najbardziej konkretnymi, współczesnymi doświadczeniami. „Który las” jest kolejnym dowodem tej atrakcyjnej i twórczej symbiozy. Maja Elżbieta Cybulska, W moich oczach, „Tydzień Polski”, s. 9, Londyn, 15.02.1986 Anna Frajlich żyje w Ameryce, ale oddycha Polską. Jej wojenne dzieciństwo, ruiny i wyjazdy, ogrody i lipy, bzy i jabłonie, miasto , które kwitło nad rzeką, w którym słyszało się różne języki – jak krzewy – przesadzone / na zachód ze wschodu / ktoś z wileńska zaciągał / ktoś z lwowska całował / rączki – ktoś półgłosem wciąż mówił po niemiecku / i jidysz niedobitków / rozbrzmiewał w ulicach (...) miasto mego dzieciństwa komuś odebrane / aby czyjeś dzieciństwo / mijało gdzie indziej – to Szczecin ... Natan Gross, „Będą po nas męczące sny”, „Dziennik Polski”, Środa Literacka, Londyn, 17.12.1986 W wiersze wiernie składające świadectwo emigracyjnemu doświadczeniu wplata się teraz, w tomiku „Który las” nowy ton. Pożegnania mają gorzki smak pożegnań ostatecznych, a odjazd odbywa się nie ze stacji kolejowej czy lotniska lecz ze szpitalnego pokoju. (...) Szeroki łuk wędrówki, prowadzący nas wcześniej ze Szczecina poprzez Lwów otrzymany od rodziców, na nowojorskie ulice, kieruje się teraz w głąb, do wewnątrz, w stronę cienia. Grażyna Drabik, Na skraju cienia, „Przegląd Polski”, s. 12 Nowy Jork, 8.05.1986 r.
Frajlich Anna Livres






Łodzią jest i jest przystanią
- 111pages
- 4 heures de lecture
Niniejszy zbiór wierszy Anny Frajlich ujawnia wielotematyczne rozproszenie, ale został uszeregowany w naturalnym porządku genezy tekstów. Pozwala to mówić o poetyckiej diarystyce, eksponującej na pierwszym planie podmiot autobiograficzny z jego subiektywną perspektywą: wspomnień, notatek z bieżących zdarzeń, a także wędrownych przygód myśli – osobistych i publicznych – wysnutych z bezpośredniej mikroobserwacji albo będących oderwanym od konkretu uogólnieniem. Dlatego całości nie można czytać jako układu skończonego ani zamkniętego. Stanowi ona przedział między tym co już napisane a tym, co wciąż pozostaje niedopowiedziane. Jest integralną częścią dorobku poetyckiego i eseistycznego, kontynuacją i suplementem do wszystkich poprzednich książek, a zarazem pokonującym kalendarzowe cezury mostem, po raz kolejny spajającym dwa najważniejsze brzegi czasu. W całym zbiorze znajdziemy tłum postaci ze świata literatury – zarówno w roli bohaterów jak autorów. Jest Różewicz z „odchodzącą matką” i Dante z „ciemnym lasem”, jest negatyw Kundery z „lekkością niebytu”, są Mickiewiczowskie Dziady i baśnie Andersena. Świat literatury dopełnia mitologia, malarstwo, teatr i muzyka: Dafne i Prometeusz, Goethe i Jan Kott, Munch i Mozart. Cały ten zastępczy świat najwyższych spełnień sztuki wydaje się bardziej żywy i rzeczywisty niż realna powierzchnia codzienności. A mapa wspomnień staje się zarazem palimpsestem kultury. z posłowia Piotra Michałowskiego
W twórczości poetyckiej Anny Frajlich, wyprawy w przeszłość, zarówno podejmowane z własnej woli jak te mimowolne, niekiedy oniryczne, natrętne i obsesyjne – okazują się nie tyle celem, ile drogą do zbadania fenomenu pamięci. Bezwładny rejs, choć nie z prądem, ale pod prąd czasu, napotyka wyrzucone na brzeg znajome szczątki, pośród których odnaleźć można jeszcze cenne pamiątki – obok bezwartościowych albo znaczących lecz również niechcianych, bo najbardziej bolesnych. Każdy powrót czy jego najskromniejsza namiastka staje się jednak dowodem istnienia w świecie, gdyż „Pamięć pierwsza / schodzi do grobu”. Chciałoby się rzec: pamiętam – więc jestem. Ale poetka sparafrazuje Descartesa jeszcze dobitniej: „Boli mnie / więc jestem”. z posłowia Piotra Michałowskiego
W ankiecie poetyckiej ogłoszonej przez Politykę utwór Wisławy Szymborskiej zatytułowany Radość pisania uzyskał nieoficjalny tytuł najpiękniejszego wiersza napisanego w języku polskim po wojnie. W tej samej ankiecie autorka wiersza uzyskała drugie miejsce w kategorii poeta poetów. Tak wysoka lokata w ankiecie nie jest niespodzianką, ponieważ będąc poetą poetów, jest Szymborska także poetą czytelników. Na długo zanim krytycy zaczęli poświęcać jej należną uwagę, czytelnicy szukali wierszy poetki w pismach i jej książek w księgarniach. Na długo zanim krytycy zdecydowali, jakie jest miejsce Szymborskiej na skali od poezji ultraawangardowej do tradycyjnej, czytelnicy wiedzieli, że osiąga ona doskonałą równowagę pomiędzy tymi skrajnościami i bez stwarzania nowego języka potrafi zadziwić nowoczesną, fascynującą techniką językową. Anna Frajlich
W swych lirykach z pierwszego okresu Anna Frajlich ujawnia kłopot z istnieniem na pograniczu dwóch światów – ojczyzny i obczyzny, pokazuje skalę zmiennych nastawień oscylujących pomiędzy negacją a afirmacją, poszukuje dystansu wobec niedogodności położenia w świecie i świetnie rozumie, że zadanie kształtowania własnego „ja” w nowych warunkach nie może zostać oderwane od form artystycznego wyrazu. Doświadczenie emigracji rzuca nowe światło na przeżycia natury prywatnej. Zaznaczyć trzeba wyraźnie, że poetka wystrzega się stereotypów emigracyjnych, unika nostalgicznej lamentacji. Utrata spraw bliskich sercu, niejasność aktualnej perspektywy oraz niepokój niezakorzenienia, a także zakryta przyszłość muszą zostać oswojone, niejako unieszkodliwione, a to nie należy do zadań łatwych. Niejednokrotnie przychodzą poetce w sukurs fikcjonalne opowieści literackie, malarskie przedstawienia, odpomniane melodie i formy muzyczne i, co znamienne, po przesączeniu przez materiał biograficzny stają się one na powrót prawdziwe. Jedno jest pewne, że biografii poetki nie można oddzielać od świata powołanego przezeń do istnienia. Znakomicie władająca metaforą, posługująca się sugestywnym obrazem, wyczulona na rytm wypowiedzi, na precyzyjny kształt retoryczny, wtajemniczona w arkana gatunków i stylów, artystka słowa jest też realistką, która przedmiotowej empirii nie uprząta z pola widzenia, nasyca wiersze sensualnie odbieranym konkretem, sięga po sprawdzalne daty i fakty. Wojciech Ligęza
W lirykach Anny Frajlich kategoria zamieszkiwania tworzy prywatną kronikę, wyzwala refleksje o czasie utraconym, płynącym i odzyskanym. Być i mieszkać to filozoficzne zadanie wyznaczania sensu i rozumienia losu podczas wędrówki po labiryncie niejasnych przypadków. Poetka podejmuje próby uniwersalizacji własnych doświadczeń, skłania się ku dociekaniom egzystencjalnym i metafizycznym, posługuje się stylem elegijnym. Namysł nad dawnymi dziejami oraz współczesną historią nie zachęca do prognoz zbyt optymistycznych. Rozgrywany w sferze ducha pojedynek z odpychającym i fascynującym miastem wciąż powraca jako temat poetycki. Jednakże niepokój wędrowania i lęk przed bezdomnością nie wypełnia bez reszty odczuć mówiącej, gdyż coraz częściej w odwiedzanych przestrzeniach znajduje ona enklawy piękna. W dziełach malarskich i literackich poetka poszukuje wartości niezmiennych, niezależnych od historii oraz bieżącego życia. Świat natury, w trwaniu i ciągłej zmianie, poddawany jest uważnej obserwacji. Anna Frajlich w sugestywny sposób potwierdza fascynacje żywiołami ziemi i powietrza. Zaciekawienie konkretem i sensualny odbiór istniejących rzeczy zaznacza się mocno w poetyckich przechadzkach po Nowym Jorku oraz w cyklu wierszy podróżnych. Przewrotny humor poetycki, gra konceptem, zabawa słowem wspierają problematykę serio i łączą się z bystrą krytyczną obserwacją. Zakłócona tożsamość, która polega na pomieszaniu języków, kultur oraz czasów, jest źródłem cierpienia, lecz również wzbogaca artystyczne świadectwa niezwykłego życia w podróży. Wojciech Ligęza