Tony Halik, znany najbardziej jako autor programów telewizyjnych realizowanych
z Elżbieta Dzikowską. Podróżnik i łowca przygód. Urodzony w Toruniu. W roku
1939 przedziera się do Anglii, gdzie wstępuje do RAF-u. Zestrzelony nad
Francją, zostaje uratowany przez młodą dziewczynę Pierrette. Przez Hiszpanię i
Portugalię wraca do Anglii. Po wojnie odnajduje Pierrette i razem ruszają w
świat w poszukiwaniu swojej wielkiej przygody. Największą z nich była wyprawa
jeepem z Ziemi Ognistej na Alaskę. Rozpoczęła się w Buenos Aires, gdzie Halik
osiadł po wojnie. Trwała cztery lata i trzy miesiące. W tym czasie jeep
przebył 182 000 kilometrów i 21 krajów; relacje z trasy ukazywały się w
telewizji, prasie codziennej i kolorowej; światowe agencje trzykrotnie
donosiły o śmierci uczestników ekspedycji. Po dotarciu za krąg polarny na
Alasce Tony wbił w ziemię dwie flagi: argentyńską (był wówczas obywatelem tego
kraju) i polską. A potem, tym samym jeepem, lecz trochę inną trasą, wrócił do
Buenos Aires. Niniejsza książka zawiera jego relacje z tej najdłuższej wyprawy
życia.
Przedmowa Elżbiety Dzikowskiej: Przeżyłam z Tonim dwadzieścia cztery
najciekawsze lata mojego życia. Dziś wygląda na to, że... musieliśmy się
spotkać. Tak chciał los. Oboje zajmowaliśmy się Ameryką Łacińską – ja w
miesięczniku „Kontynenty”, on w amerykańskiej stacji telewizyjnej NBC.
Fascynował nas film z tym, że on miał już wielki dorobek a ja dopiero
zaczynałam; oboje kochaliśmy podróże i ciekawił nas świat. Spotkaliśmy się w
Mieście Meksyku, na Kongresie Międzynarodowego Stowarzyszenia Amerykanistów,
ale widziałam go już wcześniej, na ekranie czarno-białego telewizora „Wisła”,
gdzie w programie „Klub Sześciu Kontynentów” opowiadał o skoczkach z Acapulco.
Pomyślałam wtedy: jaki śmieszny facet! I wyłączyłam telewizor. Nie wiedziałam
jeszcze, że w tym samym momencie włączam Toniego Halika w moje życie . Kiedy
poznaliśmy się, był już mężczyzną dojrzałym ale ciągle pozostawał
nieposkromionym marzycielem. Miał ogromną wyobraźnię, wciąż żył na pełny gaz,
stale wszystkiego ciekawy, wszystkiego chciał spróbować. Miał za sobą wiele
przygód, w tym wspaniałą podróż z Ziemi Ognistej do Alaski, zrealizowaną wraz
z pierwszą żoną Pierette, kobietą niesłychanie dzielną i zafascynowaną
Indianami. Jednak coś zaiskrzyło pomiędzy nami i przyjechał za mną do Kraju, a
raczej powrócił, bo było to jego marzeniem. Ja nigdy nie chciałam mieszkać
poza Polską. Tak zaczęła się nasza wspólna przygoda, w której to on był guru,
bo znacznie więcej niż ja o świecie wiedział. Podróżowaliśmy razem po różnych
kontynentach, robiliśmy filmy, przygotowaliśmy programy dla polskiej
telewizji: „Tam, gdzie pieprz rośnie”, „Tam, gdzie kwitną migdały”, „Tam,
gdzie rośnie eukaliptus”, „Tam, gdzie pachnie wanilia”, aż w końcu zabrakło
nam konceptu i zostało „Pieprz i wanilia”. W naszej pracy programy były
najważniejsze, bo stanowiły świeży powiew świata w zamkniętej, dusznej wtedy
Polsce, ale że program telewizyjny jest zawsze ulotny – wspólnie
postanowiliśmy wydawać książki Toniego. Te, które wcześniej napisał po
hiszpańsku zostały przetłumaczone na polski, ale zaczęły powstawać także nowe
opowieści. Oczywiście, jak to w życiu, Toni najbardziej kochał swe najmłodsze
dzieci, toteż najchętniej je właśnie przedstawiał swoim czytelnikom na
promocjach i spotkaniach, rozdawał autografy, odpowiadał na najbardziej
niedyskretne pytania. Toni zawsze był szczery! To były - to nadal są! -
fascynujące książki, nie tylko ciekawe z powodu tematu, ale pisane barwnym,
soczystym językiem, pełnym metafor i wyrafinowanych skojarzeń. Ale też książki
poznawcze, wnikające głęboko w problemy antropologii, etnografii, kultury.
Zawsze pozostaną opowieściami „z pierwszej ręki”, z własnego doświadczenia.
Jestem pewna, że podróże i książki Toniego wniosły dużo do poznania świata,
zwłaszcza tego, który jest zagrożony zanikiem tożsamości a bywa, że nawet
istnienia. Z ukochanego przez niego świata indiańskiego, z którym się
utożsamiał, dumny, że był „białym Indianinem” niewiele dziś pozostało. Tony
odszedł, ale... ten świat w jego książkach pozostał - zatrzymany na klatkach
filmu, zawarty w barwnym słowie, kwiecistej metaforze... Mam nadzieje, że
wciąż jeszcze fascynuje Czytelników. Elżbieta Dzikowska
(...) książki Toniego (...) to były – to nadal są fascynujące książki, nie
tylko ciekawe z powodu tematu , ale pisane barwnym soczystym językiem, pełnym
metafor i wyrafinowanych skojarzeń. Ale też książki poznawcze, wnikające
głęboko w problemy antropologii, etnografii, kultury. Zawsze pozostaną
opowieściami „z pierwszej ręki”, z własnego doświadczenia. Jestem pewna, że
podróże i książki Toniego wniosły dużo do poznania świata zwłaszcza tego,
który jest zagrożony zanikiem tożsamości a bywa, że nawet istnienia. Z
ukochanego przez niego świata indiańskiego, którym się utożsamiał, dumny, że
był „białym Indianinem” niewiele dziś pozostało. Tony odszedł, ale... ten
świat w jego książkach pozostał – zatrzymany na klatkach filmu, zawarty w
barwnym słowie, kwiecistej metaforze... Mam nadzieję, że wciąż jeszcze
fascynuje Czytelników.